Od 1 stycznia 2026 roku w Polsce wejdzie w życie nowelizacja tzw. opłaty reprograficznej, określanej potocznie jako „opłata od smartfonów”. Zmiana ta ma dostosować przepisy do współczesnego rynku urządzeń elektronicznych, który znacząco ewoluował od ostatniej aktualizacji w 2008 roku, Santeos.pl podaje.
Według Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, opłata ta stanowi „rekompensatę uczciwej kultury”, czyli formę wsparcia dla twórców, których dzieła są odtwarzane prywatnie bez dodatkowych opłat. Choć część opinii publicznej obawia się wzrostu cen urządzeń elektronicznych, resort kultury uspokaja: nowe przepisy nie obciążą konsumentów, lecz producentów. Minister kultury Marta Cienkowska przekonuje, że Polska jako ostatni kraj w Unii Europejskiej wprowadza ten zaktualizowany mechanizm.
Czym jest opłata reprograficzna i kogo dotyczy
Opłata reprograficzna to niewielki procent wartości urządzenia – od 1 do 4 proc. – który trafia bezpośrednio do artystów i autorów. Jej podstawą prawną jest artykuł 20 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku. Przez lata opłatą objęte były m.in. kasety magnetofonowe, płyty CD i sprzęt audio, który dziś odszedł do lamusa. Teraz do listy mają dołączyć nowoczesne urządzenia, takie jak smartfony, tablety, laptopy czy odtwarzacze multimedialne. Jak podkreśla Cienkowska, chodzi o dostosowanie przepisów do realiów cyfrowych, w których odbiorcy korzystają z muzyki, filmów i zdjęć głównie na przenośnych urządzeniach. Dla twórców oznacza to dodatkowe źródło dochodu, a dla producentów – niewielką opłatę od sprzedaży.
Nowelizacja po 15 latach – powody wprowadzenia zmian
Podczas konferencji prasowej minister Cienkowska przyznała, że system wymagał dostosowania do nowoczesnych standardów technologicznych. Ostatnia aktualizacja listy objętych urządzeń miała miejsce ponad 15 lat temu, kiedy rynek zdominowały jeszcze kasety i płyty. Obecnie większość społeczeństwa korzysta z nośników cyfrowych, które umożliwiają kopiowanie i przechowywanie utworów bez konieczności ich zakupu. Z tego powodu resort uznał, że obowiązujące przepisy nie spełniają już swojej roli. Wprowadzenie nowej wersji rozporządzenia ma wypełnić tę lukę i zapewnić twórcom rekompensatę za darmowe użytkowanie ich dzieł. Według resortu nie będzie to nowy podatek, lecz raczej mechanizm solidarnościowy, powszechny w innych państwach Unii Europejskiej.
Czy nowa opłata wpłynie na ceny smartfonów
Największe obawy konsumentów budzi kwestia, czy opłata reprograficzna przełoży się na wyższe ceny smartfonów i tabletów. Minister Cienkowska zapewniła, że tak się nie stanie, gdyż to producenci i importerzy sprzętu pokryją koszt opłaty, a nie klienci. Szefowa resortu kultury podkreśliła, że mówimy o maksymalnie 4 procentach wartości urządzenia, a w większości przypadków stawka wyniesie około 1 procenta. To oznacza, że wpływ na końcową cenę w sklepie będzie symboliczny lub żaden. Minister dodała też, że w Niemczech, gdzie podobne przepisy obowiązują od lat, ceny elektroniki są często niższe niż w Polsce, mimo że tamtejsza opłata generuje rocznie ponad 330 milionów euro wpływów dla twórców.
Dlaczego opłata nie trafi do budżetu państwa
Resort kultury wyjaśnia, że środki z opłaty reprograficznej nie zasilają budżetu państwa ani samorządów. Całość trafia bezpośrednio do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które przekazują pieniądze artystom, autorom i producentom utworów. Ma to stanowić formę wynagrodzenia za nieodpłatne korzystanie z chronionych treści w domowym użytku – takich jak muzyka, filmy czy zdjęcia. Według ministerstwa darmowy dostęp do utworów zwiększa atrakcyjność sprzętu elektronicznego, a zatem część zysków ze sprzedaży powinna wracać do twórców. W praktyce rozwiązanie to ma na celu zachowanie równowagi między rynkiem technologicznym a sektorem kultury, który często ponosi finansowe straty z tytułu kopiowania treści.
Polska nadrabia unijne zaległości
Nowelizacja sprawi, że Polska dołączy do grona wszystkich krajów Unii Europejskiej, które już wcześniej dostosowały swoje systemy do współczesnych realiów cyfrowych. Minister Cienkowska przypomniała, że Polska była dotąd ostatnim państwem Wspólnoty, które nie zaktualizowało listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2026 roku, a ich wdrożenie poprzedzą konsultacje z producentami, importerami i organizacjami twórców. W efekcie reformy twórcy otrzymają stabilniejsze źródło finansowania, a konsumenci zachowają dotychczasowe ceny elektroniki. Dla branży technologicznej będzie to natomiast jasny, przewidywalny model rozliczeń, który funkcjonuje w większości krajów europejskich.
Nowa opłata – szansa na równowagę między kulturą a technologią
Reforma opłaty reprograficznej budzi emocje, ale może przynieść długofalowe korzyści dla obu stron rynku. Z jednej strony wzmocni finansowo środowisko twórców, które traci dochody w erze bezpłatnego dostępu do treści. Z drugiej – wprowadzi jasne zasady dla producentów elektroniki, eliminując szarą strefę i niejednoznaczne interpretacje przepisów. Ministerstwo Kultury podkreśla, że celem nie jest obciążenie konsumentów, lecz wprowadzenie sprawiedliwego systemu rekompensaty dla artystów. Jeśli mechanizm zadziała tak, jak w innych krajach Unii, polski rynek może zyskać bardziej zrównoważony charakter, w którym technologia i kultura współistnieją na uczciwych zasadach.
