Świat filmu żegna jednego z najbardziej charakterystycznych aktorów lat 90. Peter Greene zmarł w wieku 60 lat. Jego ciało znaleziono w piątek po południu w mieszkaniu na Lower East Side w Nowym Jorku. Informację o śmierci artysty potwierdził jego wieloletni menedżer, na którego powołały się amerykańskie media. Służby, które pojawiły się na miejscu, stwierdziły zgon aktora, Santeos.pl podaje, powołując się na rmf24.pl.
Policja przekazała, że na ten moment nie ma przesłanek wskazujących na udział osób trzecich. Okoliczności śmierci nie są jednak jeszcze w pełni znane. Przyczynę zgonu ma ustalić lekarz sądowy. Wiadomo jedynie, że aktor został znaleziony nieprzytomny około godziny 15:25.
Kariera pełna wyrazistych ról
Peter Greene zapisał się w historii kina jako aktor o niezwykle intensywnej ekranowej osobowości. Największą rozpoznawalność przyniosły mu role czarnych charakterów w kultowych filmach lat 90. Publiczność doskonale pamięta go jako Doriana Tyrella w „Masce”, gdzie wystąpił u boku Jima Carreya i Cameron Diaz. To właśnie ta kreacja uczyniła z niego jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy tamtej dekady.
Równie ważną rolą w jego dorobku był Zed w „Pulp Fiction” Quentina Tarantino. Postać sadystycznego ochroniarza i seryjnego mordercy na trwałe zapisała się w popkulturze. Greene często wcielał się w bohaterów mrocznych i niejednoznacznych, co stało się jego znakiem rozpoznawczym. W sumie zagrał w około 95 produkcjach filmowych i telewizyjnych.

„Miał ogromne serce” – wspomnienia menedżera
Śmierć aktora poruszyła osoby, które znały go prywatnie. Jego wieloletni menedżer Gregg Edwards nie krył emocji, wspominając współpracę z Greene’em. Podkreślił, że był to artysta o wielkiej wrażliwości i ogromnym sercu. Dla wielu osób z branży był nie tylko aktorem, ale także bliskim przyjacielem.
Edwards zaznaczył, że Greene bywał postrzegany jako trudny we współpracy, jednak wynikało to z jego perfekcjonizmu. Aktor bardzo poważnie podchodził do każdej roli i dążył do tego, aby jego występ był dopracowany w najmniejszych detalach. Według menedżera właśnie ta cecha sprawiała, że jego kreacje były tak wyraziste i zapadały w pamięć widzów.
Planowany powrót na plan filmowy
W chwili śmierci Peter Greene miał konkretne plany zawodowe. Jak ujawnił jego menedżer, aktor przygotowywał się do rozpoczęcia zdjęć do niezależnego thrillera „Mascots”. Produkcja miała ruszyć w styczniu, a jednym z partnerów Greene’a na planie miał być Mickey Rourke. Projekt zapowiadał się jako kolejny ważny punkt w jego filmografii.
Śmierć aktora zaskoczyła ekipę filmu i osoby zaangażowane w produkcję. Dla Greene’a miał to być kolejny etap kariery, który potwierdziłby jego silną pozycję jako aktora charakterystycznego. Nie wiadomo, jak potoczą się losy projektu po jego odejściu. Branża filmowa straciła w ten sposób doświadczonego i cenionego artystę.
Trudne dzieciństwo i walka z uzależnieniami
Życie Petera Greene’a nie było wolne od dramatów. Aktor pochodził z Montclair w stanie New Jersey, a jako nastolatek uciekł z domu. W wieku 15 lat znalazł się na ulicach Nowego Jorku, gdzie przez pewien czas był bezdomny. Doświadczenia z młodości odcisnęły piętno na jego dalszym życiu.
W połowie lat 90. Greene otwarcie mówił o problemach z narkotykami. W jednym z wywiadów przyznał, że uzależnienie towarzyszyło mu w najtrudniejszym okresie życia. Mimo tych zmagań nie zniknął z branży filmowej i nadal otrzymywał role. Dla wielu fanów pozostał symbolem aktora, który potrafił przekuć osobiste doświadczenia w autentyczne, mocne kreacje ekranowe.
Niezapomniana postać kina lat 90.
Peter Greene był jednym z tych aktorów, których trudno pomylić z kimkolwiek innym. Jego intensywne spojrzenie i charyzma sprawiały, że nawet drugoplanowe role przyciągały uwagę widzów. Choć rzadko grał pierwszoplanowych bohaterów, jego obecność na ekranie zawsze była zauważalna. Dla wielu fanów kina pozostanie na zawsze niezapomnianym Zedem z „Pulp Fiction” i Dorianem Tyrellem z „Maski”.
Jego śmierć zamyka ważny rozdział w historii amerykańskiego kina. Greene należał do pokolenia aktorów, którzy nadawali filmom surowość i autentyczność. Pozostawił po sobie bogaty dorobek artystyczny, który wciąż jest oglądany i doceniany przez kolejne pokolenia widzów.
