Wzór świętości dla młodego człowieka
Dość często mówi się o autorytetach, czyli osobach, które możemy w codziennym życiu naśladować, między innymi brać z nich przykład do ofiarnej służby drugiemu człowiekowi.
Młody człowiek podczas zajęć lekcyjnych w szkole poznaje wiele osób, które mógłby naśladować. Podczas dzisiejszego rozważania chciałbym skupić się na osobie młodego zakonnika, a mianowicie św. Stanisława Kostki.
Ten młody człowiek wychowany był w atmosferze religijnej i odznaczał się głęboką pobożnością. Pomimo licznych przeszkód nie bał się z odwagą dążyć do realizacji powołania, jakim Bóg go chciał obdarzyć.
W swojej książce zatytułowanej „Święty Stanisław Kostka” ks. Janusz Cegłowski tak pięknie pisze o zakonniku:
„Nie dał się zwieść mirażowi kariery, bogatego i wygodnego życia, przyszłości zabezpieczonej majątkiem rodziców. Miał odwagę przeciwstawić się panującym modom na życie. Nie chciał tylko wypełniać żołądka, imponować strojami, uczynić z życia jednej wielkiej rozrywki. Niesamowicie szybko zrozumiał te wszystkie złudzenia, za którymi często biegniemy, przeskoczył je, odkrył głębię, którą każdy z nas posiada, a która często przez całe życie jest w stanie uśpienia. Miał swoją klasę, styl. Był silną osobowością. Umiał przeciwstawić się naciskom grupy, być sobą, być wolnym. Jest to szalenie trudne, zwłaszcza w młodzieńczym wieku. Żył z pasją. To siła zakochania. To nie był młodzieniaszek, który nie wie, po co żyje, jest znudzony i apatyczny, żądający od innych, a nie dający nic z siebie. Swą porywającą miłość młodzieńczą skierował do Boga. Nie miał czasu na eksperymenty w poszukiwaniu szczęścia. On wiedział, że ten świat nie zaspokoi jego tęsknot, że prędzej czy później poczułby się oszukany lub zawiedziony. Uwierzył w miłość Boga do niego i całym sobą Bogu odpowiedział. Miał pewnie świadomość, że charakter – to nie tylko sprawa dziedziczenia cech po przodkach, nie tylko wpływ środowiska, ale to również praca nad jego kształtowaniem. Stawać się dojrzałym człowiekiem – to podjąć trud rozwoju. Nie był mięczakiem, który mówi: taki już jestem, a zło usprawiedliwia słabością, obwinia innych, oskarża warunki, historię… Był czujnym ogrodnikiem wyrywającym chwasty słabości i grzechu, aby wyrosły piękne kwiaty i owoce. Młodość dla niego to była świadomość możliwości cudownego wzrostu, to rozpoznanie rzeźby, która ma się wyłonić ze wspaniałej bryły marmuru, to decyzja na to, komu zaufam i kto będzie moim Mistrzem. A jeśli zajdzie potrzeba, to post i modlitwa…” (s. 6-7).
Ten piękny fragment moglibyśmy streścić w trzech słowach: wierność i niewinność, a przede wszystkim czystość.
Był nad podziw prawdziwy i autentyczny w swoim działaniu i życiu, mimo tego że pochodził z arystokratycznego rodu, moglibyśmy wręcz powiedzieć – z królewskiego.
Nie poddał się ułudom tego świata, lecz wybrał wartość wyższą – Chrystusa.
Ten młody człowiek postawił wszystko na Niego. Całe swe życie. Swoje zdolności i umiejętności. Wszystko oddał dla Tej miłości, jaką jest Jezus Chrystus.
I tutaj może nasunąć się pytanie. Dlaczego mamy naśladować postać tego młodego zakonnika? Dlaczego w ogóle został patronem dzieci i młodzieży?
Po części na te pytania odpowiedzieliśmy sobie kilka zdań wcześniej, ale postaram się to streścić w kilku zdaniach.
Św. Stanisław odznaczał się ogromnym heroizmem. Wszystko, do czego doszedł, okupione było ciężką pracą. Nie imponowały mu mody i wygodne życie, nie ulegał wpływom otoczenia, a żył z pasją.
Jego maksymą były słowa “ad majorem natus suum” – “do większych rzeczy zostałem stworzony”.
Te słowa płynęły z wiary w miłość Boga, która stwarza człowieka nie po to, by był byle jaki, ale po to, by był wielki.
Dlatego też został patronem dzieci i młodzieży.
Szukajmy u niego stale wspomożenia dla całej młodzieży polskiej, dla całej młodej Polski.