Usiądź. Pogadajmy. Chcę Ci coś ważnego powiedzieć.

0 1 173

autor: ks. Tomasz Orzeł

„Dziadek o gruszce a baka o pietruszce”. Zdarza się czasem, że ludzie rozmawiają niby o tym samym ale kompletnie nie mogą się zrozumieć i każdy zostaje przy swoim stanowisku. Taką sytuację opisuje dzisiaj właśnie św. Marek w Ewangelii. „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, a „Apostołowie w drodze posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”.

Czasem, żeby udać, że czegoś nie ma, że czegoś nie dostrzegamy to próbujemy przemilczeć albo zmienić temat. Nierzadko całymi latami. Wydaje nam się, że jeśli nie będziemy o czymś rozmawiać to samo zniknie. Ale przeszkoda, którą mamy do pokonania nie znika dlatego, że my zamkniemy oczy. Jeśli jest coś do wyjaśnienia, jeśli jest jakaś trudność, problem to trzeba się z nim zmierzyć a nie udawać, że się go nie dostrzega albo znajdować sobie tematy zastępcze. Tak może być np. w sprawach wiary. Mamy wątpliwości. Nie wszystko rozumiemy. I jeśli nie będziemy pytać, nie będziemy próbowali rozwiać naszych wątpliwości to tak jak apostołowie zaczniemy się skupiać na sprawach drugorzędnych. A to najczęściej kończy się powierzchowną religijnością, swego rodzaju udawaniem. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.

Więc Pan Jezus zareagował: Usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich… Mądrzy rodzice, dojrzali małżonkowie też tak robią. Kiedy coraz trudniej o zrozumienie, kiedy różne metody dotarcia do drugiego człowieka nie działają, to rozsądnym posunięciem jest spokojna rozmowa. Dobrze, jeśli umiemy wtedy powiedzieć do współmałżonka, do dziecka, do przyjaciółki, do narzeczonego: Usiądź. Pogadajmy. Chcę Ci coś ważnego powiedzieć.

Żeby rozmowa przyniosła rezultat równie ważne jak to, co chcemy przekazać jest sposób w jaki to robimy, w jakich warunkach, w jakich okolicznościach. Często zamiast rozmawiać ze sobą – krzyczymy. Kiedy człowiek krzyczy do drugiej osoby? Kiedy ma wrażenie, że ta druga osoba ma problemy ze słuchem. Ale niekoniecznie tym fizycznym, tylko kiedy ktoś ma głuche serce. Nie chce i nie próbuje nas zrozumieć.

Ludzie też krzyczą, kiedy są od siebie daleko. Kiedy mówimy do siebie tylko podniesionym głosem, to znaczy, że oddaliliśmy się od siebie. A im więcej krzyczymy tym bardziej się oddalamy, powiększa się odległość. Kto mówi do siebie po cichu, szeptem? Zakochani. Bo są blisko, bo sobie patrzą w oczy, bo chcą siebie nawzajem usłyszeć. Bo każde słowo jest ważne, bo chcą się bardziej poznawać, żeby bardziej się rozumieć.

„Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.” Jezus w tych słowach nie mówi, że przełożeni czy dowódcy są niepotrzebni. Hierarchia sprawia, że świat jest uporządkowany.

Dobrze, kiedy w domu głowa rodziny, najstarsza osoba dostaje jako pierwsza jedzenie podczas posiłku. Dzieci są ważne. Ale nie najważniejsze. One też muszą nauczyć się czekać a przez to uczyć się szacunku dla starszych.

Jezus nie znosi hierarchii. Jezus mówi, że chęć bycia człowiekiem NAJ to dobre pragnienie. Z jednym zastrzeżeniem. Jeśli to NAJ oznacza: najżyczliwszy, najcierpliwszy, najmiłosierniejszy, najbardziej uprzejmy, najbardziej wyrozumiały itd. Jezusowi nie chodzi również o to, abyśmy całe życie byli dziecinni, infantylni. Wręcz przeciwnie. On chce byśmy byli ludźmi dojrzałymi, czyli takimi, którzy są wrażliwi na słabość. Ludźmi, którzy nie odmawiają innym prawa do pomyłek i do popełniania błędów ale dają szansę na poprawę. Ludźmi, którzy umieją współczuć, wejść w sytuację drugiego człowieka, starają się zrozumieć. Dlatego Jezus przywołuje obraz dziecka. Niemowlę, przedszkolak a nawet nastolatek często jest w tym życiu bezradny (że często rodzice przy mocnej współpracy dziadków nauczyli go tej bezradności to już inna sprawa. Spotkałem kiedyś 16 letnią dziewczynę, która pierwszy raz w życiu kroiła chleb) i nie jest w stanie przetrwać bez dorosłych, bez rodziców czy starszego rodzeństwa. W czasach Jezusa dziecko nie było w centrum. Świat, życie rodzinne nie kręciło się wokół dzieci. Dzieci często były zostawione same sobie, nikt się o nie troszczył. Dlatego Jezus mówi o tym, że wielkość polega na szacunku i trosce wobec słabych, nieporadnych, odrzuconych.

Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie – mówi św. Jakub. Modlimy się często o zaspokojenie naszych pragnień, o spełnienie marzeń. A modlitwa powinna mówić nie „Panie Boże daj mi”, ale „pokaż mi, co jest ważne w tym życiu, jak to życie dobrze przeżyć”. Każdy chce, żeby ludzie, żeby świat był uczciwy, żeby na ziemi panowały miłość i pokój. I to dobrze. Nie zapominajmy tylko, że one muszą zaczynać się od nas. Módlmy się nie o to, by Bóg zaspokoił nasze żądze, ale o to, żeby Bóg uczył nas być dla innych.

Komentarze
Loading...