[ROZWAŻANIE] Bóg ma zamiar wobec Ciebie
Człowiek trwający w Chrystusie (por. 1J 4, 16; J 15, 1-11), przemieniony w Chrystusa, uczestniczy w Jego miłości. W miłości Tego, który jest Miłością. I ona, ta Miłość, staje się zasadą wszystkich jego czynów. I jak powtarzał biskup Świerzawski:
„Ta miłość właśnie czyni je czynami chrześcijańskimi: w tyglu krzyża przeprowadza je w światłość i moc zmartwychwstania”.
Jan Paweł II naucza, że:
„Jezus domaga się, by Go naśladować i iść za Nim drogą miłości, która oddaje się bez reszty braciom dla miłości Boga: <<To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem>> (J 15,12). Owo „jak” domaga się naśladowania Jezusa, Jego miłości, której znakiem jest umycie nóg: <<Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem>> (J 13, 14-15). Postępowanie Jezusa i Jego słowa, Jego czyny i Jego nakazy stanowią moralną regułę życia chrześcijańskiego. Czyny te bowiem, a zwłaszcza Jego męka i śmierć na krzyżu, są żywym objawieniem Jego miłości do Ojca i do ludzi. Jezus żąda, by tę właśnie miłość naśladowali ci, którzy idą za Nim. Jest to „nowe” przykazanie: <<Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali>> (J 13, 34-35)” (Encyklika Jana Pawła II „Veritatis Splendor”, 20).
Miłość ku Bogu nigdy nie może być ostatnim słowem człowieka – musi sprawdzać się w miłości ku drugiemu człowiekowi. Dlatego i przykazania są tak skonstruowane:
„Będziesz miłował Pana Boga z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił – i swego bliźniego”.
Miłość Chrystusa, która nas przepełnia i „przynagla” (2 Kor 5,14) „pracując” (1 Kor 15, 11) w nas w wymiarze pionowym i w wymiarze horyzontalnym, zanim powróci przez Chrystusa do Ojca, zagarnia przestrzeń naszych codziennych ludzkich dokonań i międzyludzkich relacji i czynów, które łączą ludzi. Jego miłość zagarnia nasze codzienne czynienie dobra, które jest po prostu niczym innym jak promieniowaniem miłości Chrystusa. Zagarnia owoce, jak rolnik przy żniwach, czy przy winobraniu, dojrzewające pod wpływem tego promieniowania nie tylko w nas, przez nasze poddanie się Chrystusowi, ale przez poddanie Chrystusowi także tego drugiego, który jest w zasięgu naszego czynu.
„Dlatego powiadam wam: – mówił Jezus – Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11, 24). A powiedział im jeszcze i to, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1).
Zawsze się modlić i nie ustawać! Przyrzekł, że ci, którzy będą się modlić, otrzymają to, co na modlitwie przedstawiają Bogu. A w innym miejscu mówił:
„Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26, 41). „Każdy kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Mt 7, 8). Dlatego „proście, a będzie wam dane; czuwajcie, a znajdziecie; kołaczcie a otworzą wam” (Mt 7, 7). „Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie” (Mt 21, 22).
Modlitwa może towarzyszyć naszej pracy jak preludium organowe, które tworzy zaplecze pracy. I taka praca na pewno jest drogą do Boga. Wielu ludzi tak pracuje. Bóg w Hostii i w sercu naszym czy w sercu drugiego człowieka jest bliżej aniżeli w rzeczywistościach tego świata i w ich tworzeniu czy odtwarzaniu (W. Świerzawski, „Poznaj chrześcijaninie godność twoją”, Sandomierz 2002, s. 305).
Każdy z nas, każdy kto przystępuje do Komunii świętej, otrzymuje całego Chrystusa. Nie cząstkę złamanego Chleba i w tej cząstce cząstkę Chrystusa – całego Chrystusa, całą miłość Boga, o której nie tylko Dante mówił, że porusza słońce i gwiazdy!
Jednak, aby tak żyć, to trzeba mieć świadomość wiary. Ale wiara – wiara żywa, ożywiona przez miłość – musi doprowadzić do objawienia tej ukrytej w nas Chrystusowej rzeczywistości.
Chrystus mówi:
„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym” (J 15, 1). „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
Wtóruje temu święty Paweł, który mówi:
„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13)”.
Ale kto ma świadomość tkwienia w krzewie winnym, musi też zdawać sobie sprawę z tego co mówi Jezus w tej przypowieści:
„Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która już przynosi oczyszcza, aby przynosiła owoc jeszcze obfitszy (por. J 15, 2)” (W. Świerzawski, „Panie naucz nas się modlić. Mistyka zakorzeniona w Liturgii”, Sandomierz 1998, s. 230.
Powiedziano o Jezusie, że „był potężny w czynie i słowie” (Łk 24, 19), że „przeszedł dobrze czyniąc, dlatego, że Bóg był z Nim” (Dz 10, 38), że czynił i nauczał” (Dz 1, 1). W Wieczerniku apostołom umył nogi. A na końcu powiedział:
„Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 15).
Święty Paweł wpatrzony w ofiarę Chrystusa rysuje przed nami ideał życia chrześcijańskiego i chrześcijańskiego czynu:
„Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu” (Ef 4, 32-5,2).
Tekst ten ukazuje nam na czym polega duchowość chrześcijan, co określa chrześcijańskość naszych czynów, nas, którzy jesteśmy Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili” (Ef 2,10).
Bóg ma zamiar wobec Ciebie. I domaga się, byś ten jego plan powoli odczytywał. Byś odczytując go chciał się z tym zamiarem utożsamiać, byś w niego wchodził i byś go wypełniał – to znaczy, byś odpowiadał na miłość. I właśnie w tej odpowiedzi na miłość wyraża się i realizuje się to, o czym powiedzieliśmy na początku: twoja sprawa z Bogiem. Realizuję zamiar Boga wobec mnie przez to, że przyjmuję Jego miłość. A Jego miłość uświęca mnie i przynagla (2 Kor 5, 14), by za miłość podziękować miłością, by okazać wdzięczność (Tamże, s. 88).
Kiedy Chrystus uczył ludzi modlitwy, uczył jej w tym szerokim kontekście zamiaru Boga, Jego planu wobec każdego z nas, w szerokim kontekście próby i pokusy, doświadczenia, cierpienia i krzyża, który – przyjęty – rodzi coraz większą wierność. Gdy Go uczniowie prosili, aby ich nauczył modlitwy, mówił:
„Tak się módlcie: Niech przyjdzie królestwo Twoje (prośba), niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie (prośba), niech się święci imię Twoje” (Mt 6, 8-10).
Podobnie śpiewamy podczas Mszy świętej w hymnie „Chwała na wysokości Bogu”:
„Chwalimy Cię. Błogosławimy Cię. Wielbimy Cię. Wysławiamy Cię”.
To jest właśnie ta granica, to miejsce, w którym prośba utożsamia się niejako z uwielbieniem i dziękczynieniem. Ten bowiem, kto świadomie prosi o wypełnienie się woli Ojca w sobie i w świecie, o przyjście Jego królestwa, wyznaje równocześnie wiarę w zbawienie, w zwycięstwo krzyża, i uwielbia Króla, który umarł i zmartwychwstał, i jest pośród nas, aż do skoczenia świata (Tamże, s. 90-91).
Święty Paweł przypomina:
«Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: [jednak] największa z nich jest miłość» (1 Kor 13, 13).
Apostoł Jakub użył słów jeszcze mocniejszych, które zawsze pobudzały chrześcijan: «Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!” – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktośpowiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę na podstawie moich uczynków» (Jk 2, 14-18). Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie zagrożonym przez zwątpienie. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, jedna pozwala bowiem drugiej sięurzeczywistniać (Benedykt XVI, „Porta Fidei” 14).
Jesteśmy więc powołani do modlitwy, a poprzez nią do miłości Boga i bliźniego, do chrześcijańskich czynów. Do nieustannego czytania i odczytywania Ewangelii na nowo, która jest księgą żywą. Ona wciąż ma na końcu białe karty i to tylko od ciebie zależy czy je zapiszesz? i w jaki uczynisz to sposób?
Agata Łucja Bazak