Lament nieczytanej Biblii

0 1 649

Stoję na najwyższej półce Twojej domowej biblioteki, wciśnięta między stare, pożółkłe tomy encyklopedii, do których jestem podobna z formatu i objętości. I tak stojąc od wielu lat niedostrzeżona, nieomal niewidzialna, spokojnie medytuję nad swoim niewesołym losem.

Tematem moich najczęstszych medytacji jest pytanie: po co kupiłeś mnie, człowieku?; po co zapłaciłeś za mnie tyle pieniędzy?; po co dźwigałeś mnie przez całe miasto i po co mnie przyniosłeś do domu? Czy tylko po to, aby przerzucić kilka moich stronic, przeczytać pobieżnie na chybił trafił kilka wybranych wersetów, spojrzeć na mnie z bogobojnym drżeniem i odstawić na górną półkę w księgozbiorze?

Pamiętam, jak podczas przyjęcia w Twoim domu ktoś błędnie zacytował słowa Chrystusa, ktoś inny je sprostował, a gdy wybuchła między rozmówcami sprzeczka, który z cytatów jest właściwy, jeden z rozmówców poprosił o przyniesienie Biblii. Podniosłeś głowę i spojrzałeś w moim kierunku. Pomyślałam wówczas:

„Pan cię strzeże (…) uchroni cię od zła wszelkiego, czuwa nad twoim życiem” (Ps 120)

„Wy jesteście sola ziemi (…) Wy jesteście światłem świata. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 13-14)

Ale próżna była moja nadzieja. Twój wzrok minął mnie. Przez ułamek sekundy błąkał się po niższych półkach, aż wreszcie bezradnie zatrzymał się na twarzach Twoich rozmówców:

Nie wiem, gdzie jest, nie pamiętam, gdzie ją położyłem – rzekłeś.

Po co kupiłeś mnie, człowieku?; po co zapłaciłeś za mnie tyle pieniędzy?; po co dźwigałeś mnie przez całe miasto i po co mnie przyniosłeś do domu?

A potem umarła Twoja żona, a Ty ugiąłeś się pod nowym ciosem. Wkrótce po tym uświadomiłeś sobie, że jesteś już starym, niedołężnym człowiekiem. Od czasu do czasu przystawałeś w oknie, patrząc na ulicę i spieszących przechodniów, nie mogąc zrozumieć, po co się spieszą, po co żyją, po co sam jeszcze żyjesz i po co istnieje świat.

Chciałam Ci wówczas powiedzieć:

“Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, aby miał życie wieczne” (J 13, 16)

I pewnego dnia umarłeś. Szybko zjawili się Twoi spadkobiercy i, uprzątając mieszkanie, smutno kiwali głowami nad Twoim doczesnym majątkiem. Jeden z nich znalazł mnie wśród książek bezładnie rzuconych na podłogę. Schylił się i mnie podniósł, otrzepał z grubej warstwy kurzu i rzekł drżącym głosem do stojącego obok młodzieńca:

 – Widzisz, twój stary stryj nieboszczyk był bardzo pobożnym człowiekiem. Czytał Biblię. Bierz z niego przykład.

Na te słowa zareagowałam:

“Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.” (Mt 25, 12-13)

Komentarze
Loading...