„Do nieba idzie się zawsze z kamykiem w bucie!”
Trzyletnia Jadzia płakała, rozpaczliwie wskazując na nóżkę. Niania wzięła dziecko na ręce, zdjęła mały but, w którym znalazła drobny kamyk.
– O, zobacz! – zawołała – to on zrobił ci tyle przykrości. Zły! Wyrzucimy go.
Matka, która była mimowolnym świadkiem zdarzenia, poprosiła opiekunkę dziewczynki:
– Włóż jej kamyk z powrotem. Mówię poważnie: zrób, jak ci każę.
Z oporem, bo z oporem, ale posłuchała. Matka podeszła do drzwi, odwróciła się, pochyliła i z serdecznym uśmiechem zawołała córkę do siebie:
– Ty mnie kochasz, więc przyjdź mnie uściskać z kamykiem w buciku, tylko proszę, nie płacz.
Dziecko poszło bez płaczu, nieco utykając. Matka przytulając małą wypowiedziała słowa, których wówczas córka nie zrozumiała, ale które jej potem nieraz przypominała:
– Postępuj zawsze tak, jak teraz. Idź swoją drogą, nie patrząc na przeszkody i cierpienia, których nie zabraknie ci w życiu. Pamiętaj o słowach mamy: „Do nieba idzie się zawsze z kamykiem w bucie!”
Niech ta, może szokująca historia, będzie także nauką dla każdego z nas, że z miłości do Boga jesteśmy w stanie przezwyciężyć dosłownie wszystko.
Wielki Post, który zaczynamy w środę niech będzie okazją do dobrych postanowień i wyrzeczeń dla oddania należnej czci Panu.