Co świętujemy 1 listopada?

Autor: ks. Tomasz Orzeł

Co takiego świętujemy w Uroczystość Wszystkich Świętych? Bo wiadomo co jest powodem świętowania w Boże Narodzenie albo w Wielkanoc. A co świętujemy dzisiaj?

Myślę, że 2 bardzo ważne prawdy. Pierwsza to taka, że jest Niebo. A druga to prawda, że Niebo nie jest puste i że przebywa tam o wiele więcej ludzi, aniżeli tylko ci, którzy zostali ogłoszeni jako święci. Francuski pisarz katolicki Bernanos ubolewał w jednej ze swoich książek, że kardynała można rozpoznać z daleka po jego purpurowym stroju (mężczyźni niech zapytają żony albo córki jaki to kolor purpurowy, bo tak to już jest, że Panie będą mówić o pistacjowym, szmaragdowym, seledynowym, limonkowym a dla nas mężczyzn wszystko to będzie zielone). Ale wróćmy do sedna sprawy. Święty nie wyróżnia się żadnym strojem ani zewnętrznym wyglądem. Wiele razy, kiedy podczas procesu beatyfikacyjnego czy kanonizacyjnego zeznają osoby, które znały kandydata na ołtarze, mówią: Tak, to prawda, był dobry, szczodry, cierpliwy, modlił się, pracował, nie przeklinał…Ale poza tym to nic szczególnego. Nic nadzwyczajnego. Świętość fałszywie kojarzy nam się z cudownością, z nadzwyczajnością. A w Ewangelii Jezus dzisiaj mówi: Święty, to ktoś, kto żyje błogosławieństwami. Dotykam świętości, kiedy nie wierzę w potęgę bogactwa tylko ufam Panu Bogu. Droga do świętości wiedzie poprzez pokonywanie trudności i łez w łączności z Bogiem. Świętość to pokora i cichość a nie wrzask i kłótnie. Sprawiedliwość, czyli szacunek dla każdego i traktowanie każdego jak człowieka to też oznaka świętości. Nie ma świętości bez miłosierdzia i przebaczenia. Świętość to czystość słów, spojrzeń, pragnień, która zamieszkują w naszych sercach. Idę drogą świętości, kiedy się nie obrażam, nie nastawiam jednych przeciwko drugim, kiedy szukam tego co dobre w innym człowieku. Dobrze, kiedy mam poczucie, że jestem niedzisiejszy, niemodny, jakiś dziwny, kiedy się śmieją z moich zasad, kiedy mówią, że jestem naiwny. Bo to też droga świętości. Błogosławieństwa, które nam Jezus przypomina, to pewien styl życia, który prowadzi do Nieba. To niby nic nadzwyczajnego, a jednak wydaje nam się takie odległe. 200 lat po Chrystusie pewien nieznany Autor tak pisał do swojego przyjaciela Diogneta:

Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści. Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie.

To pewnie jeden z lepszych i krótszych przepisów na bycie świętym.

Tylko czy to się opłaca? A co jeśli Nieba nie ma? Byłeś kiedyś w Ameryce? Nie. A widzisz. A ja znam kogoś kto był.

Opowiada pewien ksiądz o wizycie kolędowej w dużym mieście na zachodzie Polski. Dzielnica willowa. Większość domów, a raczej rezydencji zamkniętych. Ale w jednym z nich księdza przyjęto. W salonie potężnej rezydencji rodzina w komplecie: mąż żona i dwójka dorosłych dzieci. Jak się okazuje on jest właścicielem sporej firmy informatycznej z oddziałami prawie w całej Europie, ona ma sieć salonów kosmetycznych, dzieci studiują poza granicami w renomowanych uczelniach. Podczas modlitwy widać autentyczność i zaangażowanie całej rodziny. W rozmowie bardzo serdeczni, sprawiają wrażenie bardzo szczęśliwych i kochających się ludzi. W pewnym momencie gospodarz mówi: chciałbym z księdzem pogadać na osobności. Proszę księdza, jestem bardzo nieszczęśliwy. Bardzo cierpię. 2 lata temu miałem bardzo poważny wypadek samochodowy. Przez ponad miesiąc byłem w śpiączce ale lekarze mnie odratowali. Tylko, że ja przeżyłem śmierć kliniczną. Proszę księdza, ja tam byłem. Ja to wszystko naprawdę widziałem po tamtej stronie. Ja się naprawdę tutaj męczę, jestem bardzo nieszczęśliwy. Ale jak to ma pan kochającą żonę, cudowne dzieci? Bardzo kocham moją żonę, mam bardzo dobry kontakt z dziećmi, ale ja chcę tam, ja chcę do Nieba. Codziennie rano jestem na Mszy Świętej a potem idę na cmentarz i odmawiam różaniec. Chodząc alejkami cmentarza z różańcem patrzę na groby różnych ludzi bardzo im zazdroszczę, że są już po tamtej stronie.

 

I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.

144 to 12×12 a 12 to symbol doskonałości i nieskończoności. Każdy może być święty. Każdy może zostać zbawiony. W każdym czasie, w każdych okolicznościach. Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.

Komentarzy (0)
Dodaj komentarz